Powiedz wilkom, że jestem w domu - Carol Rifka Brunt

Podoba mi się tytuł. Książki powinny mieć długie tytuły. 

                           

Jestem prawie pewna, że przeczytałam gdzieś, że to „powieść młodzieżowa”, ale teraz nie mogę znaleźć tego stwierdzenia powtórnie i już chyba sama nie wiem.

 

Jak napisali z tyłu: „słodko-gorzka, melancholijna opowieść o głębokiej przyjaźni, skomplikowanej rywalizacji między siostrami i zmaganiach z nieuleczalną chorobą” – właściwie prawda.

 

Napisali też, że: „narracja Brunt przypomina odsłonięty nerw pulsujący w agonalnych drgawkach” – albo źle sobie to wyobrażam, albo to akurat zdecydowanie nieprawda (bo wszystko brzmi bardziej jak ta „powieść młodzieżowa” jednak).

 

Mam wrażenie,  że mało tam się dzieje, ale… Jeśli z przyjemnością czytało mi się 400 stron, na których mało się dzieje, to znaczy, że narracja – ze swoimi wszystkimi ozdobnikami i dygresjami – daje radę.

 

Szkoda tylko, że w większość trudno było mi uwierzyć – nie wzruszało, nie było mi bliskie. Ale może to po prostu niewłaściwy moment albo niewłaściwa ja. 

 

*****

Wracam tutaj!

Wracam do słów, pisania i książek.

Empik stworzył listę 100 lektur, które trzeba znać – spodobała mi się i zawstydziła, także dużo czytania. Będzie prześwietnie.